TZW. FRAGMENT WIĘKSZEJ CAŁOŚCI. (3)

TELAWIW OnLine: Końcówka Sixties okazała się potem zenitem, jeśli chodzi o najlepsze utwory rockowe wszech czasów. Pamiętam, że mieliśmy na ścianach foty prawie tych samych rockmenów, co pokolenia młodzieżowe na Zachodzie. Przekonałem się o tym potem, jak wybyłem z peerelu i po przyjeździe do Kopenhagi w dyskotekach w tym pięknym średniowiecznym mieście północy grali jeszcze wszędzie ostatniego longa Beatlesów Abbey Road. Te numery muzyczne wyrywały nas jakby z pierwszego szoku emigracyjnego, którego nie przewidzieliśmy z góry, a który zawsze na początku musiałeś jakoś zaliczyć i błyskawicznie odkrywałeś, że nie dawało się tego zrobić całkiem na trzeźwo.